P rawidłowe, dostosowane do wysiłku żywienie, dobrze zaplanowany i przeprowadzony trening, dbałość o profilaktykę to fundamentalne elementy troski o zdrowie naszego pupila – sportowca. Mimo wszystko zawsze trzeba jednak liczyć się z możliwością wypadku, kontuzji czy wystąpienia związanego z wysiłkiem schorzenia.
Niekiedy konsekwencje zdrowotne są tak odległe w czasie, że lekarz nie mający do czynienia z psim sportem na co dzień pewnie nawet ani nie pomyśli o powiązaniu objawów występujących u pacjenta z jego karierą sportową. Nie wspomnę tu o zaburzeniach krążeniowo-naczyniowych – to klasyk.
Problemy ze wzrokiem
Jak jednak powiązać pogorszenie lub stopniową utratę wzroku starzejącego się charta z jego już minioną z reguły karierą coursingową?
Niestety dość prosto. „Najdzielniejsze z dzielnych” atakują wabik nie bacząc na konsekwencje: wykonują tzw. brassok – rodzaj rzutu przez bark, w trakcie którego chwytają wabik, przewracając się z impetem wraz z nim. i choć instynktownie chronią głowę, nierzadko zdarza się, że się w nią uderzą. Nie jest to oczywiście cios powodujący zaburzenia równowagi czy utratę świadomości – charta podrywa się natychmiast na nogi i ma pełną orientację w sytuacji – ale konsekwencją takiego, co tu dużo mówić urazu, może być powstanie mikrowylewów w obrębie siatkówki oka. Jeśli pomnożymy to przez ilość brassoków czy choćby zwykłych upadków w trakcie kariery sportowej naszego charta, jego kłopoty ze wzrokiem mogą okazać się dość oczywiste. Dlatego u biegających chartów warto co jakiś czas przeprowadzić kontrolę okulistyczną u specjalisty.
Urazy szyi
Podobnie rzecz ma się wrażliwą charcią szyją. Długa, smukła szyja i osadzona na niej głowa, działają w biegu jak swoiste koło zamachowe, pomagając w przeniesieniu środka ciężkości charciego ciała ku przodowi. Szyja w biegu też pracuje! Co więcej, narażona jest na urazy przy upadkach, zderzeniach psów, próbach chwycenia wabika, stąd już tylko krok do częstych u chartów zapaleń korzonków szyjnych czy nawet znacznie dramatyczniejszych w przebiegu dyskopatii.
Zauważalnym dla właściciela objawem dyskomfortu psa może być to, że niechętnie je czy pije, kiedy miska stoi na ziemi. Natomiast, gdy postawimy miskę wyżej, „zwiększa mu się” apetyt lub pragnienie. To jeszcze nie dramat, ale już boli. Lekarz zaleci terapię przeciwzapalną, bardzo korzystna byłaby fizjoterapia, a my – zaopatrujemy cierpiącego pupila w ciepły, długi, miękki golfik…
Urazy stawów barkowych
Stawy barkowe to wrażliwy punkt u pracującego psa, a ich kontuzje i mikrourazy zdarzają się stosunkowo często i zwykle wymagają mozolnej, długotrwałej terapii. Do takich urazów walnie przyczynia się źle dobrane szelki, których wielu właścicieli używa podczas treningu psów np. przy rowerze, żeby nie obciążać ich szyi (nie znam psa, który przy rowerze nie próbowałby ciągnąć – a ciągnięcie za obrożę zwiększa możliwość wystąpienia potencjalnych urazów). Używajmy więc szelek, bardzo proszę, ale większość oglądanych przeze mnie modeli niby-profesjonalnych miała podstawową, poważną wadę – otóż opierały się one z przodu o stawy barkowe psa, a to nie tylko niewygodne, bowiem blokuje prawidłowy wykrok, ale wręcz grozi kontuzją!
Barki ulegają także kontuzjom podczas skoków, zbiegania z góry lub podczas energicznej, pełnej zwrotów gonitwy. Najbardziej prozaiczna przyczyna takiego urazu jaką znam to zabawa w szczekanie przy płocie – kiedy szaleńczo galopuje się najpierw w jedną stronę, gwałtownie zawraca i z równym zapałem galopuje w drugą stronę.
Urazy mięśni
Jak to zwykle bywa w każdej maszynerii, najłatwiej ulegają uszkodzeniu te elementy, które są najbardziej obciążone pracą. Nic w tym zatem dziwnego, że u psów sportowych zdarzają się kontuzje mięśni, ścięgien i więzadeł.
Mięśnie ulegają stłuczeniu, częściowemu lub całkowitemu zerwaniu, na skutek urazu może powstać krwiak śródmięśniowy. Wszystko to wymaga fachowej interwencji. Jedyna zasada, którą muszą zapamiętać właściciele to powstrzymanie się od wszelkich „rękoczynów” – nie masujemy!- choć zwykle czynimy tak odruchowo. Masaż w przypadku świeżych kontuzji mięśni może tylko pogłębić proces zapalny.
Powinniśmy natomiast wszystkie świeże urazy natychmiast schłodzić. Zimą do przykładania mamy pod ręką śnieg i lód, latem - przynajmniej zimną wodę, a jeszcze lepiej mrożonkę warzywną czy owocową z pobliskiego sklepu.
Bardzo dokuczliwy i trudny do zdiagnozowania jest krwiak śródmięśniowy. Wykryć go można praktycznie tylko badaniem ultrasonograficznym. o ile jednak w hipiatrii badanie USG ścięgien i mięśni jest metodą powszechnie stosowaną, o tyle „psia” medycyna sportowa nie sięga po nie rutynowo.
Urazy palców
U wszystkich chartów biegających w terenie, gdzie podłoże z natury rzeczy nie jest równe, może dojść do zwichnięć stawów paliczków lub złamań paliczków, zazwyczaj między III i IV członem palcowym. Pies z taką kontuzją – nawet jeśli nie wymaga ona przeprowadzenia zabiegu operacyjnego – musi być wyłączony z treningu i wyścigów co najmniej przez 4 tygodnie.
Przyczyną tego typu złamań może być stres i nadmierne zmęczenie, ale także nieprawidłowe żywienie – wysokobiałkowe, ale bez wystarczających ilości kolagenu i substancji mineralnych (wapnia).
Urazy ścięgien i kaletek
Stany zapalne ścięgien i kaletek wywołują charakterystyczną kulawiznę „na zimno”. Oznacza to, że pies po odpoczynku kuleje bardziej niż jak się „rozchodzi”. Problem przy leczeniu takich urazów polega na tym, iż możliwe do zastosowania leki znajdują się na długiej liście środków uważanych za doping. Jeśli nie chcemy wycofać psa z zawodów nie wolno stosować żadnych sterydowych ani niesterydowych środków przeciwzapalnych, nawet w postaci maści. Miejscowo stosowane są maści z kwasami tłuszczowymi i nadtlenkiem wodoru. Podobny preparat można sporządzić samemu używając oleju arachidowego i wody utlenionej w tabletkach, którą po rozpuszczeniu mieszamy z olejem, aby stworzyła emulsję. Preparat ten blokuje powstawanie prostaglandyn, które wydzielane są w procesie zapalnym, a tym samym hamuje rozwój zapalenia.
o tym jak wielkie przeciążenia działają na kości, ścięgna i mięśnie pracujących psów sportowych najlepiej świadczy fakt, iż podczas biegu dochodzi czasem do naderwania lub zerwania ścięgien czy też złamań kości bez wyraźnej przyczyny zewnętrznej. Greyhound torowy potrafi podczas biegu złamać kość udową lub podudzia właściwie tylko siła własnych mięśni. Oczywiście kumulujący się stres i błędy żywieniowe sprzyjają takim urazom.
Ścięgna to twór składający się z włókien kolagenowych i luźnej tkanki łącznej, tworzącej jego zrąb. Część włókien kolagenowych wnika głęboko w tkankę kostną, gwarantując silne przymocowanie mięśnia. Ścięgna są ogromnie wytrzymałe: ścięgno o przekroju 1 cm2 pęka pod ciężarem 670-903 kg.
U biegających chartów nierzadko dochodzi do kontuzji ścięgien w obrębie placów – naderwanie czy zerwanie ścięgien zginaczy widoczne jest od razu – uszkodzony palec staje się bardziej płaski i sprawia wrażenie dłuższego od pozostałych. Zerwane ścięgno można zszyć operacyjnie i unieruchomić opatrunkiem usztywniającym na co najmniej 6 tygodni. Podobnie przy naderwaniu stosuje się analogiczne usztywnienie. Po zdjęciu opatrunku konieczna jest rehabilitacja. Efekt nie jest gwarantowany a kontuzja często powraca. Dlatego u większości psów wyczynowych rozważa się amputację palca.
Podczas treningu, gwałtownego skoku czy ciągnięcia ciężaru z dużą siłą zdarzają się czasem kontuzje ścięgna Achillesa. Jest to potężne ścięgno. Jego kontuzje są bardzo poważne i zwykle decydują o wykluczeniu psa z wyczynu. Najczęściej dochodzi do naderwania struktur w miejscu, gdzie ścięgno łączy się szerokim wachlarzem włókien z mięśniem brzuchatym łydki. Kontuzja jest bardzo bolesna a leczenie długotrwałe. Do postawienia prawidłowego rozpoznania konieczne jest badanie USG.
Znacznie rzadziej dochodzi do przerwania ciągłości samego ścięgna. Obraz takiej kontuzji nie pozostawia złudzeń – kończyna opierana jest całą stopą o ziemię, aż do guza piętowego. Tu o powrocie do sportu trudno jest nawet marzyć.
Urazy ścięgna Achillesa sporadycznie są wynikiem jednorazowego, gwałtownego przeciążenia. Zerwanie czy naderwanie jest zwykle konsekwencją błędów żywieniowych i nawarstwiających się, powtarzanych błędów treningowych.
Wspominałam już, iż ścięgna i więzadła są tworami łącznotkankowymi – ich podstawowy budulec stanowi kolagen. Jeśli więc w diecie psa znajdzie się „czyste” mięso – bez żyłek, błonek, itp., zwierzę nie znajdzie budulca do tak istotnych struktur jak ścięgna. Musimy pamiętać o dostarczeniu psu pracującemu chrząstek, ścięgien, powięzi – czyli elementów zawierających kolagen, najlepiej poddanych obróbce termicznej (czyli po prostu ugotowanych). Najprostszy dodatek pokarmowy, który pozwoli „na szybko” uzupełnić niedobory, kiedy nie ma jak mozolnie gotować chrząstek przez wiele godzin, to żelatyna spożywcza – można ją namoczyć w wodzie i dodawać do karmy.
Bilans cieplny
Ruch możliwy jest dzięki pracy kurczących się mięśni. w drodze przemian chemicznych organizm uzyskuje niezbędną do różnych procesów życiowych - w tym także do ruchu – energię. Zaledwie 25% energii może być przekształcone w energię mechaniczną – to jest spożytkowane dla potrzeb ruchu, zaś 75% stanowi generowana energia cieplna.
Co dzieje się z tym ciepłem?
Przede wszystkim pozwala na utrzymanie stałej temperatury ciała, ale jego nadmiaru organizm musi się zwyczajnie pozbyć do otoczenia, w przeciwnym wypadku nastąpi jego przegrzanie, które może nawet stanowić bezpośrednie zagrożenie życia. Pies nie może „zlać się” potem jak człowiek czy koń. Gruczoły potowe ma bowiem tylko na opuszkach kończyn. 3-12% ciepła traci przez konwekcję, 28-37% przez parowanie – głównie za pośrednictwem dróg oddechowych. Dyszący pies zapewnia sobie oddawanie do otoczenia ciepła wraz z parą wodną i ogrzanym powietrzem z płuc.
Dlatego tak groźne jest zakładanie psom sportowym kagańców! w przypadku chartów wymagane regulaminowo kagańce należy zdejmować natychmiast po biegu – zwłaszcza plastikowe, które bardziej upośledzają wentylację. Ponadto kaganiec wyścigowy powinien umożliwiać szerokie otwarcie pyska.
i wreszcie 60% ciepła oddawanych jest do otoczenia poprzez promieniowanie. Jest to mniej skuteczna, ale też i niezbyt przydatna metoda chłodzenia u obrośniętych futrem psów zaprzęgowych, zaś niezwykle potrzebna i wydajna u chartów, których skóra jest cienka i bogato unaczyniona. Tak wymyśliła sama natura – mieszkańców Arktyki chroni przed mrozem, zaś tym ze stepów i pustyń umożliwia ochronę przed przegrzaniem.
Ale człowiek nie byłby sobą, gdyby czegoś nie „poprawił” – ubieramy charty w czapraki skutecznie przeszkadzające im się chłodzić (szczególnie te ciasno przylegające, elastyczne, słabo przepuszczające), zwłaszcza, że właściciele mają zwyczaj paradowania z tak okrytymi chartami jeszcze długo po biegu. Ciepło, które nie może być oddane do otoczenia, gromadzone jest w organizmie, powodując wzrost temperatury ciała nawet do wartości groźnych dla życia. Częstym błędem właścicieli jest zakładanie na psa mokrego ręcznika. Pies to nie człowiek – ręcznik nie przylega do skóry, tylko „osiada” na włosie. w ten sposób utrudniamy wymianę cieplną, bowiem pomiędzy skórą a ręcznikiem zostaje zatrzymana warstwa powietrza – nagrzanego od ciała psa. Robimy psu w ten sposób saunę i szkodzimy zamiast pomóc. Najlepiej jest charta po prostu zmoczyć!
Ilość energii spalania przekształcanej na energię mechaniczną (ruch) zależy od stopnia wytrenowania psa. Można powiedzieć, iż prawidłowo wytrenowany „przegrzewa się” później. Wystąpienie objawów przegrzania zależy też w sposób oczywisty od temperatury otoczenia, ale i od wilgotności. Przy wysokiej wilgotności powietrza (np. mgła) trudniej przychodzi dyszącym psom odparowanie ciepła.
Trenowanie, a zwłaszcza organizowanie wyścigów chartów w temperaturze powyżej 25℃ jest po prostu niebezpieczne. Przy temperaturze 25℃ i wilgotności 50% ciepłota ciała greyhounda po przebiegnięciu 500 m wyniesie 41℃. Ten sam dystans pokonany w temperaturze powyżej 25℃ zaowocuje podniesieniem ciepłoty ciała do 44℃, a nawet więcej. Zjawisko to – hipertermia powysiłkowa – jest niebezpieczna dla życia. Jej wystąpienie zależne jest także oczywiście od stopnia wytrenowania. Nieleczona hipertermia prowadzi do zapaści, wstrząsu, krwotoku, rozległego uszkodzenia tkanek i śmierci.
Kiedy zatem widzimy, że pies jest nadmiernie zdyszany – konwulsyjnie łapie powietrze, pokłada się – trzeba go natychmiast schłodzić, najlepiej zanurzając stopniowo w chłodnej wodzie, może być także konieczne dożylne podanie schłodzonych płynów. Bardzo niepokojącym objawem u psa sportowego jest także chwiejność zadu – kiedy zaobserwujemy, że nasz sportowiec lekko się zatacza, należy natychmiast go schłodzić.
Zespoły hipertermii leżą także u podstaw bardzo groźnego schorzenia jakim jest rabdomioliza. Występuje ona najczęściej u sprinterów. Sprint to maksymalny wysiłek mięśniowy, w czasie którego energia uzyskiwana jest w znacznym stopniu w drodze przemian beztlenowych. Dochodzi m.in. do beztlenowego rozkładu glikogenu mięśniowego i gwałtownego nagromadzenia kwasu mlekowego w mięśniach. U typowych sprinterów – greyhoundów wyścigowych – stwierdzono poziom kwasu mlekowego aż do 14-22 mmol/l. Prowadzi to do zahamowania glikolizy i glikogenolizy, powstają obrzęki mięśni. w efekcie uszkodzenia błon komórkowych komórek mięśniowych, białko mięśniowe – mioglobina – wydostaje się do krwioobiegu i wydalane jest przez nerki. Dochodzi do mioglobinurii – krwiste zabarwienie moczu spowodowane jest barwnikiem z uszkodzonych mięśni. Zwykle szybko dochodzi także do niewydolności nerek, których kanaliki zostają zaczopowane białkiem (mioglobiną).
Uszkodzenia mięśni mogą być różnego stopnia – od początkowego obrzęku i sztywności aż do widocznych gołym okiem deformacji kończyn. Psu z takimi objawami musi natychmiast udzielić pomocy lekarz weterynarii – konieczne jest schłodzenie psa, podanie chłodnych wlewów dożylnych, najlepiej z substancjami buforującymi nadmierne zakwaszenie, kontrola ciśnienia krwi i długotrwałe „płukanie” dożylne, aż do ustąpienia objawów mioglobinurii. Rabdomioliza może skutkować bezpowrotnym wyłączeniem psa z zawodów, a nawet jego śmiercią.
Uprawianie sportu pociąga za sobą niestety jak widać także zagrożenia zdrowotne. Zapobiegamy im poprzez prawidłowy trening, ale także stosując dostosowane do wysiłku żywienie.
Autor tekstu
Małgorzata Szmurło